Twierdził, że znalazł. Policjanci udowodnili, że ukradł
Twierdził, że znalazł telefon, podobnie jak słuchawki do telefonu, powerbank i ładowarki, które oddał pokrzywdzonej 17-latce. Policjanci udowodnili, że te rzeczy ukradł razem z torebką i go zatrzymali. Wczoraj 33-latek bez stałego miejsca pobytu usłyszał zarzut kradzieży i za popełnione przestępstwo wkrótce odpowie przed sądem.
W miniony wtorek około południa do policjantów z Sopotu wpłynęło zgłoszenie, że w centrum miasta została skradziona torebka. Na miejsce od razu pojechali funkcjonariusze patrolówki, którzy potwierdzili zgłoszenie. Pokrzywdzona 17-latka oświadczyła im, że odłożyła torebkę na krześle jednego ze stoisk i gdy wykładała towar na stoisku ktoś ją ukradł. W torebce był jej telefon, powerbank, słuchawki, dokumenty oraz inne przedmioty, a ich łączna wartość to blisko 3 tysiące złotych.
17-latka od razu powiadomiła bliskich o kradzieży, a ci zaczęli namierzać jej telefon i zadzwonili na jej numer. Telefon odebrał mężczyzna, który twierdził, że znalazł go na ławce. Powiedział też, gdzie jest i już po chwili 17-latka odzyskała swoją własność. Okazało się, że mężczyzna w plecaku miał też ładowarki, powerbank i słuchawki do telefonu należące do nastolatki, które ona zauważyła i jej oddał informując, że je także znalazł.
Interweniujący policjanci nie uwierzyli, że mężczyzna znalazł te rzeczy. Podejrzewali, że ukradł je i swoje podejrzenia potwierdzili analizując zapis kamer monitoringu. Podejrzany o kradzież 33-latek bez stałego miejsca pobytu został zatrzymany w pobliżu stoiska i trafił do policyjnej celi. Był nietrzeźwy i miał blisko 2 promile alkoholu. Policjanci udowodnili, że ukradł on całą torebkę, za co wczoraj usłyszał zarzut i przyznał się. Podejrzany w przeszłości był już karany między innymi za przestępstwa przeciwko mieniu, przestępstwo narkotykowe i kierowanie groźby karalnej. Za kradzież, zgodnie z kodeksem karnym, grozi do 5 lat pozbawienia wolności. Za to przestępstwo poniesie teraz odpowiedzialność karną przed sądem.
Sopoccy funkcjonariusze skierują do sądu także wniosek o jego ukaranie w związku z wywołaniem niepotrzebnej czynności. Mężczyzna symulował atak padaczki i wezwano załogę karetki pogotowia. Gdy ratownicy stwierdzili, że do ataku nie doszło, ten oświadczył, że żartował. Za to wykroczenie policjanci nałożyli na 33-latka mandat karny w wysokości 500, ale w związku z odmową jego przyjęcia sprawa trafi do sądu.